Przyzwyczaiłyśmy się do usilnego matowienia twarzy. Pojawiło się nawet sformułowanie, którego kobieta używa wychodząc w towarzystwie do toalety: „idę przypudrować nosek”. Zdziwienie wywołują makijażystki, które instruują, by czubek nosa i szczyty policzków nie zmatowić, a rozświetlić. Cóż to za moda i po co nam takie zabiegi?
Selfie, selfiki
Nie ma ideałów. To rzecz bardzo oczywista, ale nie dla wszystkich. Współczesne wzorce nakłaniają kobiety to do pomniejszania, to do powiększania pewnych części twarzy. Lata 20. przyniosły nam wąskie usta i cienkie brwi – obecnie dążymy do odwrócenia tego efektu. Kwestię tego, czy opłaca się przystosowywać do każdego wchodzącego do kanonu mody trendu, pozostawiam już indywidualnej ocenie. Modne dziewczyny (i modni chłopcy), którym zależy na akceptacji i zachwycie ogółu, lubią afiszować się swoim wyglądem na portalach społecznościowych. Opłaca się w tym celu konturowanie twarzy, optycznie ją wysmuklające. Jednym z elementów niezbędnych do wykonania prawidłowego, pełnego makijażu jest właśnie rozświetlacz, czyli kosmetyk z dużą ilością połyskujących drobinek. Choć jego nadmiar na żywo wygląda co najmniej sztucznie, zdjęcia robione iPhonem po intensywnym użyciu tego kosmetyku prezentują się świetnie.
Koniec z ziemistą cerą
Jeżeli nie wykonujemy makijażu do zdjęć, a na co dzień, rozświetlacz może być równie użyteczny. Stosujemy wtedy jedynie jego mniejszą ilość. Jest to jedna z rzeczy na pierwszy rzut oka niewidocznych, pozornie – mały szczegół. Potrafi jednak zmienić charakter całego makijażowego looku. Osoby mające problem z suchością cery czy jej ziemistym odcieniem, dzięki postępom współczesnej kosmetyki kolorowej pochwalić się mogą brzoskwiniowym połyskiem na twarzy.
Mniej znaczy więcej
Absolutnie nie należy nakładać rozświetlającego kosmetyku na przypadkowe miejsca twarzy. Zanim zabierzemy się do działania, lepiej zapoznajmy się z instrukcją obsługi tego dziwnego wynalazku. Wizażystki zalecają umieszczanie odrobiny połysku w kilku newralgicznych punktach: na szczytach policzków, na czubku nosa, nad ustami (tzw. łuk kupidyna), na brodzie oraz czasem, w zależności od intensywności blasku, jaką chcemy uzyskać – na czole, ale tylko w pobliżu linii włosów. Jeżeli ciekawi Was taki sposób tworzenia makijaży, sprawdźcie, jakie cuda można przy pomocy rozświetlacza wyczarować!